cytat; Cóż, może będzie to życie nie w pełni ekologiczne, ale i tak myślę, że warto wyrwać się z betonowej dżungli, by przeżyć swój skrawek życia w otoczeniu natury, a kto wie czy i zdrowie się nie poprawi w takich okolicznościach przyrody. Jak myślisz?
Nieraz zastanawiałem się jak to jest u osób, które urodziły się w większym mieście i całe życie tam żyły. Oczywiście, że coś straciły takie osoby ale nie żyjąc w dzieciństwie np. na wsi, przecież nie wiedzą co straciły. Inna sprawa przy okazji się wyłania, bo chyba jednak coś w sobie trzema mieć rozwiniętego by tę Naturę odbierać/potrzebować, nie traktować jej obojętnie. Są ludzie którzy ze wsi wyjechali i nie dosyć że ich nie ciągnie, to czasem się tej wsi wstydzą.
Typowa wieś nie jest ciekawa jak dla mnie, ba i nawet jak widzę te domy przewymiarowane, byle jak ocieplone lub wcale to mam przekonanie, że już lepiej w mieście mieszkać. W takiej sytuacji przez ok. 0,5 roku/rok może być gorsze powietrze niż na osiedlu miasta z "co" miejskim w budynkach. Dlatego dla ceniących sobie świeże powietrze ponad wszystko, dobrze aby podobni ludzie mieszkali obok siebie. Nawet palenie w zwykłym piecu suchym drewnem naturalnym ( nie przemysłowym, z mebli itp.), choć dym pewnie będzie widoczny to jego zapach powinien być akceptowalny i nie za gęsty. Odpowiedzialniej podchodząc do ekologi już można w zwykłym piecu zmienić sposób palenia na tzw. górny - palenie od góry. Sam zmierzałbym do pieca opartego na zasadzie pieca rakietowego, a w takim sprawność może być najwyższa, gdzie dymu z komina prawie nie widać już po ok 10 min palenia. Jest/krąży nawet teoria/przekonanie, że np miód z pasiek miejskich bywa zdrowszy od tego z pasiek wiejskich. Zasadniczo mogłoby się to nawet zgadzać, bo chodzi o te wszędobylskie nawozy, pestycydy które pszczoły z nektarem przynoszą do uli i przerabiają z miodem. Niestety wyjątkami od tej zasady jest czy w miejskim parku ktoś też nie pryska czasem/gdzieś lub czy ule na wsi mogą być wystawione z dala od pól uprawnych. Nie żebym ze wsią był aż tak na ty, bo miałem tylko dzieciństwo na wsi gdzieś do 14/15 roku życia- szkoda że wtedy nie znałem permakultury.. W mieście mamy to samo jedzenie co na zwykłej wsi i na szczęście z każdym z ostatnich kilku lat żywność/produkty są jakby lepszej jakości a to jak dla mnie lekkie pocieszenie. Asekurując się 5 z przodu, bo wg mnie mając mniej szkoda nie dogadzać zdrowiu, a tym samym nie porzucić matrix-a dla permakultury. Dla napomknienia, jak to można by podołać z niepewnym kręgosłupem (bez kopania ziemi);
https://www.youtube.com/watch?v=HATC3rG6...dex=9&t=0s
Co do lokalizacji, też np. mentalność ludzi bywa różna i np. nie uogólniając pewne tendencje dominują ; a to lepkie ręce / słabość do zwędzenia czegoś (tutaj byłbym ostrożny z woj. dawnym kieleckim), gdzie też śr. temp. roczna nie jest tak korzystna jak np. w woj. opolskim. Kilka lat temu odwiedzając namierzone w internecie nieruchomości, odwiedziłem woj. łódzkie na pograniczu z opolskim albo dolnośląskim. Lato pod sklepem wiejskim przy wejściu pijący piwo i sępliwe spoglądający lokalsi. Jadę obejrzeć drugą nieruchomość i chwile czekam na ulicy, bo gospodarzy nie ma. Podjeżdża motorkiem miejscowy pijaczek (już zdążył się dowiedzieć że szukam nieruchomości- kojarzył mi się z recydywą). Rzuca prawie ten motorek i spieszy w moim kierunku. Narzuca się z nieoczekiwaną pomocą. Zobaczył że idzie ktoś w/ s nieruchomości, wyprzedził mnie i do tego kogoś, tutaj mam kupca na nieruchomość. Zamieniłem w/s nieruchomości kilka zasadniczych zdań i już wiedziałem, że to nie dla mnie. Podziękowałem, pożegnałem się i idąc do auta, ten ala recydywa podchodzi do mnie i ; to odpal / zapłać, bo przecież ci pomagałem. Oburzyłem się, choć byłem długo pogodny i niewzruszony. W tym momencie to ja wystartowałem do auta, mówiąc tylko zejdź mi człowieku z drogi i mnie nie denerwuj. Chciałem jak najszybciej zapomnieć o tej miejscowości i szybko wykreśliłem wszystkie namierzone nieruchomości z woj. łódzkiego. Byłem tak wkurzony, ze jakby w tej miejscowości był posterunek policji to zgłosiłbym to, bo uważam że mimo emocji zawsze należy zaczynać od prawa a nie agresji. Zrobiło się chłodno ale już w pobliżu Opola takich klimatów nie ma. Śr. roczna temp. dobrze też wypada na większości terenu woj. lubuskiego ale tam można często natknąć się na gorszy element niż w woj. łódzkim. Po prosu tam różnych ludzi sztucznie osiedlano po II w.ś. z mentalnością krzywioną sovieckim alkoholizmem. Na takiej obsadzie rozwinęło się duże rozpasanie i do dzisiaj nawet można to dostrzec gołym okiem na pograniczu woj. wielkopolskiego i lubuskiego (porządek i nieporządek prawie w każdym wymiarze). Z resztą komunikaty o drastycznych zdarzeniach przodują z tego terenu ( zasadniczo z udziałem alkoholu).
Co do żywienia/żywności powinno być jak w dobrej teorii, że lekarstwem jest to co jemy, a jemy to co nas leczy. Na tradycyjnej wsi sztucznie nawozi się uprawy a te do wzrostu z reguły potrzebują 3 podstawowych pierwiastków (fosfor, azot, potas) i z produktów wiejskich to tylko otrzymamy- dobre i to ale ludziom dla pełniejszego zdrowia potrzeba dziesiątki pierwiastków/składników odżywczych (kłania się permakultura). Nawet przepraszając się z suplementacją, też suplementując niedobór jakiegoś składnika jedynie może udać się poprawić coś w obrębie jakiegoś jednego schorzenia/gruczołu ale nie całego zdrowia, bo do tego potrzeba by było suplementować cały pond 50 składnikowy arsenał minerałowo-vitaminowy. Powietrze, przy zalesieniach iglastych, morzu jest bogatsze w tlen i bardziej oczyszczone a pewnie organizm na to nie jest obojętny. Podobnie jest z hałasem do którego też można się przyzwyczaić ale nie będzie to obojętne dla organizmu.