RE: Sasiedztwo za miedzą
Witaj wegierko. Oprócz kilku rozmów, nie ma żadnych konkretów. Wyznaczone przeze mnie tereny są raczej mało popularne , chyba najwięcej osadników wybiera podkarpackie, czyli tam gdzie Ty. To chyba dobra dla Ciebie wiadomość:)) I z agroturystyką też powinno wypalić, bo miejsca cudne i latem i zimą.Dla mnie to jednak zbyt daleko, nie chcę tak od razu palić mostów, na śląsku mam dzieci, duże bo duże, ale to moja jedyna rodzina. Domy oglądam sukcesywnie, niestety jeszcze mnie żaden nie zauroczył na tyle, abym powiedziala sakramentalne " tak". Co do słów " w zdrowym duchu zdrowe ciało" to dobrze to zinterpretowałaś, ja jeszcze dodam, że jeśli człowiek jest zestresowany, przygnieciony ciężarem życia, gonitwą o dobra materialne, albo po prostu zmęczony życiem w mieście, komercją i delikatnie mówiąc mało refleksyjnymi ludzmi to choćby nie wiem jaką dietę cud stosował nic mu nie pomoże. tzw choroby cywilizacyjne nie wzięły się przecież znikąd.A spokój jaki można osiągnąć w kontakcie z naturą przywraca harmonię i siły witalne i wszystkie komórki zaczynają pracowac jak w szwajcarskim zegarku. Ale co ja ci tu truje, jesteś młoda i zdrowa , a na wsi to już w ogóle:)Twoja sentencja " Mind is a good servant, but a bad master" jest wspaniała, może troszku trudna do zrealizowania, ale warto się tym pobawić. Znasz się na ziołach? Ja nie bardzo. Na roślinach się ogólnie znam, po częsci jest to związane z moją pracą, ale bardziej na ozdobnych. Namaste
|