ostatnie wpisy ostatnio w galerii SZUKAJ



samotnie na wsi
Autor Wiadomość
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #1
samotnie na wsi
To mój pierwszy post na forum, więc po pierwsze chciałabym się z Wami przywitać :)
Bardzo się cieszę, że znalazłam to forum, od dawna kołacze mi po głowie myśl o porzuceniu cywilizacji i zamieszkaniu w górach. Aktualnie na fali przemian wewnętrznych i zewnętrznych postanowiłam plany moje i marzenia wcielić w życie.
Po pierwszym entuzjazmie związanym z przeglądaniem ofert ruin, na które mnie stać, przyszła chwila zadumy... Otóż będę mieszkać sama (ze swoją domową zwierzyną) i w związku z tym pojawił się w mojej głowie pewien lęk. Zapewne spowodowany rozpaczliwą próbą mózgu, by jednak pozostać w swojej strefie komfortu. No ale pojawił się i muszę się z tym uporać. I tutaj potrzebuję Waszej pomocy, a raczej opinii. Czy osoba samotna ma szansę na przeżycie w górach, jakie nastawienie ma ludność miejscowa do szaleńca, który samotnie porzuca miasto, czy można czuć się bezpiecznie (tak, wiem, że w mieście może mnie przejechać samochód, ale wiadomo...). Bardzo proszę o Wasze opinie, doświadczenia, rady.
19.03.2014 02:57
Wpisy użytkownika Cytuj"
Jacek Offline
moderator
****

Liczba postów: 321
Dołączył: 02.2012
Post: #2
RE: samotnie na wsi
Marx dzięki za linka, nie znałem tego bloga. Tamtejsze wpisy są poruszające.
Jednak styl pisania i historia wydała mi się znajoma, okazuje się że autorem bloga jest Amelia, która bywa też tutaj na forum, oto Jej wątek:
http://ekoosada.pl/ekowioska/ekologiczne...ania-id332

 Cześć Olala;
jeśli w obecnym miejscu bytowania masz z ludźmi poprawne relacje to najprawdopodobniej w nowym miejscu będzie podobnie ;)

ekoosada.pl
21.03.2014 00:17
Wpisy użytkownika Cytuj"
Damik Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 71
Dołączył: 01.2013
Post: #3
RE: samotnie na wsi
Witaj Olala:-)
  No, nie wiem ,czy gratulować odwagi, czy odstraszyć Cię?:-)
Zawsze myślałem i powtarzam z autopsji, że samotni powinni mieszkać w mieście w bloku, ale skoro chcesz ... :-)
Hm, nie wiem na jakim etapie jest to myślenie o przeprowadzce, gdzie to ma być - góry to pojęcie względne, co chcesz tam robić, co robisz teraz, co potrafisz, jakie masz doświadczenia związane z choćby wsią, jakie są Twoje oczekiwania co do tej przeprowadzki, ile masz lat, jak zdrówko i wreszcze co stało się powodem tej chęci ucieczki z wygodnego i bezpiecznego miasta? Sorrki, pytań ogromnie wiele i szczegółowe, ale mieszkanie na wsi, na odludziu to sprawa rozwiązania wielu problemów egzystencjalnych o których teraz nawet nie masz pojęcia. Takie życie jest spokojniejsze, ale trzeba coś jeść, więc skąd ma być żywność? Jak własna to czy potrafisz ją wyhodować sama? Jake masz w tym doświadczenie, bo uprawy doniczkowe mają się nijak do tego co jest pod niebem, to całe ogromne wyzwanie, uprawy na polu. Fajnie to wygląda na YT, takie uprawy, ale za tym "fajnie" kryją się często lata doświadczeń, błędów, potu, łez. Skąd będzie opał? Jak z lasu to kto to przywiezie, potnie, porąbie? To ciężka praca. Jak ktoś to skąd kasa na to? Zresztą kasa i tak będzie potrzebna na różności, więc skąd ona będzie?
  Nie myśl, że chcę Cię odstraszyć od tego pięknego zamiaru, bo spokojne oglądanie wschodu/zachodu Słońca, radość z własnego jedzonka, zapach powietrza warte są wielu trudów, ale przejście z jednego świata do drugiego może być szokujące i warto się dobrze przygotować na taką "wyprawę":-)
Rację co do sąsiadów ma Jacek, ale i ... pewien Strażnik z innego wątku. Na różnych można trafić niestety. Warto ew. rozejrzeć się co do przyszłych sąsiadów. Jak coś to pytaj Olala, rozwiejemy Twoje obawy i podpowiemy co i jak, bo warto :-)
Powodzenia:-)
Damian
21.03.2014 00:40
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #4
RE: samotnie na wsi
Dziękuję za odpowiedzi i blogi, zaraz zabieram się do czytania :)

Damik - masz rację, dlatego właśnie zamiast na hurra rzucać się w las, chcę się do tego porządnie przygotować, czytam, zbieram informacje i doświadczenia innych, no niemalże cały biznesplan sobie przygotowuję ;) Praktycznie 1/3 swojego życia spędziłam na wsiach (jako dziecię na wakacjach i potem zawodowo jako archeolog - w tym także zimą, w śniegach i mrozach). W mieście czuję się źle, patetycznie mówiąc: cywilizacja mnie dusi, o życiu na wsi/ w lesie/ w górach marzę od ponad 20 lat, praca fizyczna nie jest mi obca, żywić zamierzam się głównie tym, co uda mi się wyhodować (jestem witarianką), kwestia finansowa jest wciąż otwarta (jeszcze się waham przy wyborze różnych opcji).
Jeśli chodzi o kontakty z ludźmi... zawsze jakoś były one lepsze właśnie z tymi prostymi ludźmi wsi niż trybikami w korporacjach. Sama z siebie nie jestem konfliktowa, chodziło mi raczej o to, czy nie zostanę odebrana jako wariatka, wzbudzająca podejrzenia zanim się jeszcze odezwę ;)
21.03.2014 02:27
Wpisy użytkownika Cytuj"
Wlada Niedostępny
Użytkownik
***

Liczba postów: 77
Dołączył: 03.2014
Post: #5
RE: samotnie na wsi
Witam:)
Samotnej kobiecie na wsi jest bardzo ciężko. Praca na roli, nawet na małej powierzchni jest po prostu ciężka fizycznie. Żeby cały rok żywić się swoimi warzywami trzeba mieć ich naprawdę dużo. Na moją czteroosobowa rodzinę obsadzamy zagon 100m na 15m i to co z niego wychodzi skromnie starcza-tam uprawiam marchew, buraki, cebulę, pory, selery, groch, fasolę, ogórki, kapustę itp, kartofle to kolejny zagon (mniejszy), pomidory i papryka kolejne 50m kw. A gdzie pasze dla zwierząt? Do tego dochodzi stary sad (i nie łudźmy się tu że młody sad, obsadzony tymi niby-drzewkami które teraz można kupić da nam sensowny plon), jagodniak-maliny, truskawki,porzeczki. Mi samej straszne trudno obrobić się w tym samej, mimo że robię to od dziecka, a co dopiero z miejską kobietą nie przyzwyczajoną do pracy fizycznej...?

Nie rozumiem też czemu większości ludzi wydaje się że na wsi drewno z lasu można sobie 'iść i wziąć'. Żeby wziąć sobie drewno z lasu, musisz być jego właścicielem, mieć pozwolenie właściciela albo (jeśli chodzi o lasy państwowe) asygnatę z nadleśnictwa. Nie chciałam pierwszym postem siać fermentu ale u mnie (mieszkam na Kurpiach, w Puszczy Zielonej, na jednym siedlisku, od dziada-pradziada) i już parokrotnie okradziono mnie z powodu takiej 'niewiedzy'.
24.03.2014 17:34
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #6
RE: samotnie na wsi
Witam :)
Wszystko jest dopiero w wielkich planach, a raczej marzeniach. Ale jestem zdeterminowana: chcę i będę mieszkać poza miastem.
Aktualnie zastanawiam się, czy chodzi mi o wieś czy bardziej coś odludnego.
Biorę też pod uwagę działki zalesione - to w sprawie ew pozyskania opału. Zwierząt gospodarskich nie przewiduję, więc odpada sprawa ich wyżywienia ;)
Gorzej z wyżywieniem siebie. Część warzyw z pewnością planuję z własnego "ogródka", część zapewne, przynajmniej na początku, będę musiała kupować (najlepiej jakoś po sąsiedzku ;)
Ale szczerze przyznam, że pojawia mi się w głowie coraz większy chaos z tym związany. Pewnie łatwiej by było z rodziną, w znane, na pewniaka... ale cóż, taki los. Jeśli nie spróbuję to się nie dowiem i będę żałować.
24.03.2014 18:26
Wpisy użytkownika Cytuj"
Wlada Niedostępny
Użytkownik
***

Liczba postów: 77
Dołączył: 03.2014
Post: #7
RE: samotnie na wsi
Powiem Ci szczerze że nawet gdybym miała zaczynać od zera, o głodzie i chłodzie, to mimo wszystko i tak żyłabym na wsi. Bycie na swoim, posiadanie na własność kawałka ziemi warte jest wszystkiego. Na początku raczej pomyśl jednak o dodatkowym zaopatrzeniu:)
Gdybyś potrzebowała praktycznych wskazówek jakichś służę pomocą:)
24.03.2014 19:43
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #8
RE: samotnie na wsi
Głód i chłód mnie osobiście nie przeraża - zdarzyło mi się mieszkać w różnych warunkach i bez pieniędzy, czyli "jadąc na resztkach". Jednakże tym razem muszę myśleć też o swoich podopiecznych - stadku szczurów (domowych), które muszą mieć odpowiednie warunki, czyli ciepły i bezpieczny kąt przede wszystkim. I chyba głównie stąd są moje dylematy wszelakie.
24.03.2014 21:22
Wpisy użytkownika Cytuj"
Wlada Niedostępny
Użytkownik
***

Liczba postów: 77
Dołączył: 03.2014
Post: #9
RE: samotnie na wsi
Wydaje mi się że kto, jak kto, ale szczur wszędzie sobie poradzi:) Myślałaś o tym żeby podarować im wolność na swoim siedlisku? Z tym, że szybko niemożebnie by się rozmnożyły..
Może szukają siedliska dla siebie weź pod uwagę łagodniejszą klimatycznie część Polski?
Mogę zapytać czemu nie chcesz mieć zwierząt gospodarskich? To duże ułatwienie w kwestii żywienia-mleko np. kozie i jajka od kur. Koza zje wszystko, moim kurom tylko ziarno podsypuję..
24.03.2014 21:42
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #10
RE: samotnie na wsi
Szczur wędrowny - owszem, szczur domowy, laboratoryjny już nie. To bardzo delikatne zwierzątka i z racji chowu wsobnego (a ja mam takie z interwencji uratowane) mają słabą odporność na choroby wszelakie. Dlatego muszą mieć w miarę ciepło i bez przeciągów.
Szczerze mówiąc myślałam wcześniej o jakichś zwierzętach. Ale mięsa nie jem i jestem uczulona na nabiał (niedawno się okazało). Zatem, nawet jeśli raz na rok najdzie mnie ochota na ser (który uwielbiam, choć nie mogę) i jajko, to prościej będzie kupić u sąsiada. Jeśli chodzi o jedzenie to interesują mnie same rośliny, przeważnie w wersji surowej (czyli praktycznie jem to, co moje szczury :)
Natomiast jeśli się okaże, że kozie mleko mi nie szkodzi, to posiadania kozy nie wykluczam :) Ale też nie chcę tak wszystkiego na raz wziąć na głowę, żeby nie było, że nie ogarnę. Muszę poznać dokładnie moje możliwości, żeby decydować się na kolejne żywe zwierzę w obejściu.
24.03.2014 22:07
Wpisy użytkownika Cytuj"
Wlada Niedostępny
Użytkownik
***

Liczba postów: 77
Dołączył: 03.2014
Post: #11
RE: samotnie na wsi
Więc może zrób sobie "staż", tyle tego typu miejsc jest opisanych tu na forum..? Żadne przemyślenia nie zastąpią godziny z widłami w ręce ;)
Przepraszam że tak na siłę Ci doradzam, ale wydaje mi się że mam jako takie wyobrażenie o prawdziwym życiu na wsi na co dzień (z wyboru nie mam bieżącej wody w domu ani typowych łazienek, nasz stary drewniany dom pochodzi jeszcze z przed pierwszej wojny i gwałtem wydawało się nam robienie panny młodej z takiej staruszki ;) i chciałabym ostrzec Cię i innych czytających przed ubajkowieniem życia od podstaw.
25.03.2014 10:58
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #12
RE: samotnie na wsi
Daleka jestem od ubajkowienia tematu. Spędziłam sporo czasu (co najmniej miesiąc, czasem cięgiem kilka miesięcy, a łącznie uzbiera się wiele lat) poza cywilizacją, bez bieżącej albo ciepłej wody, bez toalety, pracując łopatą czy przy żniwach. Wiem, że jest to praca ciężka i pamiętam, jak narzekałam na takie warunki. Ale życie w mieście mnie przytłacza, czuję się bombardowana cywilizacją (od sztucznego smrodu, przez wyścig szczurów, po politykę i prawne idiotyzmy), żyjąc tu nie mogę się od tego uwolnić choć wysysa to ze mnie energię i radość życia. Siedzenie 8 godzin w pracy i czasem wręcz użeranie się z innymi z przyklejonym na twarzy uśmiechem jest o wiele bardziej męczące niż praca w polu, i o wiele mniej satysfakcjonujące... Nie chcę tak stracić życia. Na wszystkich wyjazdach bardziej zawsze integrowałam się z ludnością miejscową, niż z moją ekipą. Rozmowy z takimi zwykłymi, normalnymi ludźmi, a nawet drobne, niegroźne świnstewka były zawsze dla mnie ważniejsze i ciekawsze niż obgadywanie kto, komu, za ile. Widzę różnice w mentalności i podejściu do życia. I wolę jeść brudnymi rękami truskawki z ziemią przyniesione przez chłopa i rozmawiać o krowie czy o tym, jak Edek ścinał sosnę, niż popijać espresso w bajecznie drogiej filiżance z ąę paniusią, której szczytem zainteresowań jest nowa sukienka jakiejś aktorki, której nazwiska nawet nie kojarzę. W mieście nie czuję się dobrze, przeszkadza mi hipokryzja i pęd, i nawet z ludźmi bliskimi jakoś rozminęliśmy swe drogi, bo ja nie chcę iść od pierwszego do pierwszego, nie na tym ma polegać moje życie. Czuję się przez to samotna w mieście, wśród ludzi, z którymi nie umiem rozmawiać - bo zwykle nie mam o czym, wszystko jest takie płytkie i irracjonalne (z mojego punktu widzenia), męczą mnie takie rozmowy i nie sprawiają radości.
Więc: tak, jestem zdecydowana, świadoma i gotowa stawić czoła trudom życia na  marginesie cywilizacji. Pozamykam sprawy w mieście, przygotuję sobie plan działania, zdobędę jeszcze trochę wiedzy teoretycznej, zaopatrzę się w porządną apteczkę dla szczurząt i ruszam w świat!
A takie na siłę odradzanie w moim przypadku akurat w mojej głowie odbija się tylko stwierdzeniem "cooo, ja nie dam rady? no to patrz!" ;) Kolejny cywilizacyjny nawyk: ambicja ponad siły... Ale tym razem chcę przede wszystkim sobie udowodnić, że gdzieś toczy się inne życie i mogę być jego częścią, i to właśnie jest moje miejsce a nie uklepany fotel przy biurku.
Nie będę tego robić na już, teraz, ale muszę w miarę szybko, nim do tego fotela przyrosnę i stracę jakikolwiek zapał do czegokolwiek.

ale się rozpisałam...
25.03.2014 12:31
Wpisy użytkownika Cytuj"
WILDCAT Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 2
Dołączył: 03.2014
Post: #13
RE: samotnie na wsi
Pelen szacun:) napewno ci sie uda, wieze w to choc cie nie znam, bo niby dlaczego mialoby ci sie nie udac.
Jezeli bede taka mozliwosc to przyjade i pomoge:)
Pozdrawiam
25.03.2014 19:49
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #14
RE: samotnie na wsi
Dziękuję :)
26.03.2014 00:44
Wpisy użytkownika Cytuj"
aeeon Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 142
Dołączył: 03.2014
Post: #15
RE: samotnie na wsi
Ja mam nieco podobnie, ale trochę jednak inaczej, raczej samotnie nie chciałbym mieszkać. Generalnie mam trochę mieszane zdanie; tzn. z jednej strony uważam, że życie w zgodzie z naturą, w takiej harmonii, z dala od zgiełku cywilizacji, różnych negatywnych wpływów, narzuconego stylu życia jest lepsze, jednak prawdziwa wolność i swoboda powinna wypływać z wewnątrz i wtedy człowiek powinien czuć, że nawet w biurze jest we właściwym miejscu. Bo cóż to za wolność, kiedy jest ona zależna od miejsca lokalizacji i ludzi z którymi przebywasz?
Także z jednej strony tego pragnę, z drugiej nie mam żadnych złudzeń, że to rozwiąże moje problemy czy coś takiego czy uczyni mnie wolnym człowiekiem czy bardziej szczęśliwym. Gdziekolwiek się nie znajdę, wszystko z czym będę miał do czynienia będzie odbiciem mnie samego, tylko przyjmie inną formę, a skoro w mieście jest coś nie tak, czuję się opuszczony, samotny i wyalienowany, narzekam na system i cywlizację, to to pójdzie za mną gdziekolwiek bym się nie znalazł, może na zewnątrz będzie jakaś różnica, ale głęboko sie nic nie zmienii, bo każda zmiana zewnętrzna nie wpłynie na istotę problemu, ale najwyżej na jego powierzchnię, dlatego, że to co fundamentalne jest zawsze wewnątrz.
Szukam bardziej niezależności, samodzielności, samowystarczalności, bardziej naturalnego stylu życia, bo jeśli już żyć to czemu nie w zgodzie z własnym sercem?
26.03.2014 18:46
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #16
RE: samotnie na wsi
Tak, Aeeon, masz rację, mądrze mówisz. Jednakowoż... według mnie najpierw byt kształtuje świadomość. Gdy, jeśli, pójdziemy dalej i rozwiniemy świadomość, to dopiero wtedy ona zacznie kształtować byt. Jestem szczęśliwa, przepracowałam wiele problemów i świadomie podjęłam decyzję o życiu na wsi. Nie dlatego, że "trawa u sąsiada jest bardziej zielona", ale dlatego, że taki krajobraz, styl i tempo życia bardziej mi odpowiada. Moja wolność nie zależy od miejsca zamieszkania, ale manifestuje się między innymi możliwością wyboru tego miejsca. Żyjąc w mieście, wśród ludzi i urzędników, którzy w większości zatrzymali się (albo zostali do tego ograniczeni przez "system") na kształtowaniu świadomości przez byt, trudno się od tego zdystansować. Np. co z tego, że nie czytam gazet skoro wszyscy naokoło mówią o polityce, co z tego, że nie oglądam tv skoro rodzina nie wyobraża sobie bez tego życia. Nie wyłączę hałasu, nie zlikwiduję smrodu spalin i nie wstrzymam ruchu samochodów pod moim domem, nie wyhoduję marchewki na balkonie i nie pobiegnę boso po pomidory. Na to nie mam wpływu, a właściwie mam - przeprowadzając się. Nie chcę znaleźć na wsi szczęścia i wolności, ale ponieważ czuję się szczęśliwa i wolna chcę się znaleźć na wsi :)
27.03.2014 01:25
Wpisy użytkownika Cytuj"
Wlada Niedostępny
Użytkownik
***

Liczba postów: 77
Dołączył: 03.2014
Post: #17
RE: samotnie na wsi
Zgadzam się z wami. Zmiana musi dokonać się w nas, otoczenie za nas tego nie zrobi. Ale przecież miasto, bloki, korki itp to nie jest środowisko naturalne człowieka, nie został stworzony po to, by gnieżdzić się w klitkach 2x5, ustawionych jedna na drugiej. Powrót do życiodajnej Natury to najprostsze co możemy dla własnego dobra zrobić. Dlatego zawsze popieram takie dążenia, mimo uświadamiania innym związanych z tym trudności.
27.03.2014 09:34
Wpisy użytkownika Cytuj"
aeeon Offline
Użytkownik
***

Liczba postów: 142
Dołączył: 03.2014
Post: #18
RE: samotnie na wsi
Masz rację Ola, z takim ujęciem sprawy bym się zgodził, akurat mam trochę podobnie, np. schodzę na śniadanie i chcąc czy nie chcąc muszę słuchać tv i jak mówią o różnych rzeczach, którymi świadomie nie chcę sobie zaprzątać głowy, nie mam też gdzie uprawiać różnych rzeczy. To też jest jakiś bunt. Zmiana stylu życia wymaga pewnych radykalnych zmian, pewnej rewolucji, jednak w każdym z nas już rewolucja się odbyła wewnątrz, mniejsza lub większa i domaga się wyrażenia na zewnątrz :) Możę rewolucja to nie za dobre słowo, może przemiana jest lepszym.

Ale generalnie dla mnie po prostu taka wolność jest jeszcze dość powierzchowna. Pewna wolność jest wewnątrz, ale to jest jedynie wolność od wpływów społeczeństwa czy materializmu, przynajmniej do pewnego stopnia. Gdzieś tam wewnątrz czuję, że człowiek jest powołany do czegoś większego niz to ;)
Człowiek powinien się uwolnić od własnego egoizmu i ograniczeń własnego umysłu, żyjąc w harmonii z własną duszą, realizując swój wewnętrzny potencjał. Dlatego człowiek tez potrzebuje innych ludzi z którymi powinien nauczyć się żyć na co dzień w harmonii, żyjąc zupełnie samemu człowiek wiele traci.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27.03.2014 16:01 przez aeeon.)
27.03.2014 15:59
Wpisy użytkownika Cytuj"
Jacek Offline
moderator
****

Liczba postów: 321
Dołączył: 02.2012
Post: #19
RE: samotnie na wsi
(19.03.2014 02:57)Olala napisał(a):  1) od dawna kołacze mi po głowie myśl o porzuceniu cywilizacji
2) postanowiłam plany moje i marzenia wcielić w życie.
3) Po pierwszym entuzjazmie ..... przyszła chwila zadumy...... pojawił się w mojej głowie pewien lęk.
4) I tutaj potrzebuję Waszej pomocy, a raczej opinii.


 Łatwo podpowiedzieć w jaki sposób zbierać i magazynować deszczówkę, jak poradzić sobie z nadmiarem ślimaków, jak zbudować własny piec. Są jednak wybory życiowe, które każdy z nas podejmuje ze względu na swoje uwarunkowania, zgodnie ze swoim unikalnym systemem niechęci i pragnień. Każdy z nas jest inny - być może Ty lubisz samotnie żyć, ja z kolei nie preferuję i nie polecę życia samotnego.
Paweł kiedyś wkleił na forum pewien cytat z książki ''Zmieniając kurs na życie...''. zaraz za tym wpis Amelii. Może doświadczenia ludzi z tego wątku zainspirują Cię, mam na myśli, że najlepiej umówić się, odwiedzić i porozmawiać na żywo z tymi osobami: http://ekoosada.pl/ekowioska/ekologiczne...rixa-id349

ekoosada.pl
27.03.2014 19:49
Wpisy użytkownika Cytuj"
pantyszka Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 1
Dołączył: 03.2014
Post: #20
RE: samotnie na wsi
(25.03.2014 12:31)Olala napisał(a):  Daleka jestem od ubajkowienia tematu. Spędziłam sporo czasu (co najmniej miesiąc, czasem cięgiem kilka miesięcy, a łącznie uzbiera się wiele lat) poza cywilizacją, bez bieżącej albo ciepłej wody, bez toalety, pracując łopatą czy przy żniwach. Wiem, że jest to praca ciężka i pamiętam, jak narzekałam na takie warunki. Ale życie w mieście mnie przytłacza, czuję się bombardowana cywilizacją (od sztucznego smrodu, przez wyścig szczurów, po politykę i prawne idiotyzmy), żyjąc tu nie mogę się od tego uwolnić choć wysysa to ze mnie energię i radość życia. Siedzenie 8 godzin w pracy i czasem wręcz użeranie się z innymi z przyklejonym na twarzy uśmiechem jest o wiele bardziej męczące niż praca w polu, i o wiele mniej satysfakcjonujące... Nie chcę tak stracić życia. Na wszystkich wyjazdach bardziej zawsze integrowałam się z ludnością miejscową, niż z moją ekipą. Rozmowy z takimi zwykłymi, normalnymi ludźmi, a nawet drobne, niegroźne świnstewka były zawsze dla mnie ważniejsze i ciekawsze niż obgadywanie kto, komu, za ile. Widzę różnice w mentalności i podejściu do życia. I wolę jeść brudnymi rękami truskawki z ziemią przyniesione przez chłopa i rozmawiać o krowie czy o tym, jak Edek ścinał sosnę, niż popijać espresso w bajecznie drogiej filiżance z ąę paniusią, której szczytem zainteresowań jest nowa sukienka jakiejś aktorki, której nazwiska nawet nie kojarzę. W mieście nie czuję się dobrze, przeszkadza mi hipokryzja i pęd, i nawet z ludźmi bliskimi jakoś rozminęliśmy swe drogi, bo ja nie chcę iść od pierwszego do pierwszego, nie na tym ma polegać moje życie. Czuję się przez to samotna w mieście, wśród ludzi, z którymi nie umiem rozmawiać - bo zwykle nie mam o czym, wszystko jest takie płytkie i irracjonalne (z mojego punktu widzenia), męczą mnie takie rozmowy i nie sprawiają radości.
Więc: tak, jestem zdecydowana, świadoma i gotowa stawić czoła trudom życia na  marginesie cywilizacji. Pozamykam sprawy w mieście, przygotuję sobie plan działania, zdobędę jeszcze trochę wiedzy teoretycznej, zaopatrzę się w porządną apteczkę dla szczurząt i ruszam w świat!
A takie na siłę odradzanie w moim przypadku akurat w mojej głowie odbija się tylko stwierdzeniem "cooo, ja nie dam rady? no to patrz!" ;) Kolejny cywilizacyjny nawyk: ambicja ponad siły... Ale tym razem chcę przede wszystkim sobie udowodnić, że gdzieś toczy się inne życie i mogę być jego częścią, i to właśnie jest moje miejsce a nie uklepany fotel przy biurku.
Nie będę tego robić na już, teraz, ale muszę w miarę szybko, nim do tego fotela przyrosnę i stracę jakikolwiek zapał do czegokolwiek.

ale się rozpisałam...

Fajny post. Zastanawiam się, bazując na tytule 'samotnie na wsi'  czy chodzi Ci o samotne mieszkanie, z dala od wszystkiego, czy o brak wiary w materializacje Twojej wizji (nawet lokalnego) społeczeństwa ... Wydaje się, że najkorzystniej jest poznać małą najlepiej, grupę  potencjalnych przyszłych sąsiadów (a do tego zdaje się może służyć ten portal )z którymi zgrubsza można się porozumieć równolegle wyszukując odpowiednie miejsce. Sąsiedzi wcale nie muszą być przyjaciółmi. wystarczy jeśli będą efektywnymi pragmatykami.

Koszty zakupu gruntu, kosztów budowy/remontu chat, jak i organizacji życia na miejscu - przy udziale kilku osób dużo z tym łatwiej. Zwykle trudno się dogadać w większej grupie ale nie znaczy to, że nie warto próbować. Sama świadomość tego, że gdzieś w okolicy mieszka ktoś podobnie myślący powinno działać kojąco na lęki. To oczywiście w wersji gdy nie poszukujesz samotności a raczej akceptacji swojego stylu życia. Jeśli o mnie chodzi doskonale rozumiem Twoje argumenty. Co więcej wydaje mi się, że podobne idee zaczynają zataczać coraz szersze kręgi i taki proekologiczny, HUMANISTYCZNY styl życia zacznie się niebawem upowszechniać.


----  teraz trochę na temat a troche nie, bardziej ze swojego punktu widzenia;) --------------

Bardzo podoba mi się idea mieszkania w zielonej, najlepiej górskej okolicy ale potrzebuje też aktywnych i niezależnych myślowo sąsiadów z którymi w różnym wymiarze można wchodzić w interakcje ;) Czy to produkując warzywa, czy realizując jakiekolwiek pomysły, czy zwyczajnie grając w siatkówkę, albo chociaż przez żarcik który obu stronom wyda się śmieszny. Sytuacja gdy nikt od nikogo niczego nie chce tez jest ok w sytuacji gdy ma sie poczucie wspolnych celów. Aktualnie szukam dobrego miejsca raczej za granicą, z uwagi na notoryczny brak słońca, żulerkę i ekstremizm religijny polskiej wsi. Oczywiście jeśli miejsce mi się spodoba jestem otwarty także na polskie rozwiazania.  Nie jestem wegetarianinem, choć doskonale wegetarian rozumiem i szanuje ich decyzje. Nie zamierzam rezygnować z ze zdobyczy cywilizacji, które uznam za przydatne dla mojego życia. Nie chcę robić z siebie trapera czy indianina. Chce zwyczajnie życ, żyć aktywnie, być otoczonym naturą, mieszkać we frikowym naturalnym domu, oddychać pachnącym powietrzem, być w dużej mierze niezaleznym, choć wcale nie samowystarczalnym i robić to na co przyjdzie mi ochota ;) 

Nieco chyba odbiegam od wątku, ale jeśli kogoś to interesuje polecam się na sąsiada, czy mieszkańca wspolnej wsi, w wersji ekologicznej choć mniej radykalnej. Wydaje mi się, że wystarczy kupić kilka sąsiadujących ze sobą parceli, tworząc przyjemną nie odizolowaną grupę ludzi na wsi, miec pomysl na życie i zwalczyc dowcipem, a jak trzeba to i kielichem ewentualne lokalne ekstremizy - a moze i slonce wyjdzie ;)
28.03.2014 01:43
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #21
RE: samotnie na wsi
Ależ nam się myśli porozbiegały :)
Po pierwsze: tak, "jeśli nie jesteś szczęśliwy tu i teraz, to skąd pomysł, że będziesz gdzieś indziej". Szczęście nie zależy od czynników zewnętrznych i bardzo częstym i niebezpiecznym błędem jest determinowanie go wyznaczonymi celami. To wiem i nie liczę, że nagle osiągnę nirwanę, jak tylko wyjadę z miasta ;)
Dopóki zmiana nie nastąpi w nas, nie mamy nawet czego szukać w innym miejscu, bo to tylko wytworzy niepotrzebne frustracje (typu "miałam być szczęśliwa i wolna, a muszę gnojówkę przerzucać").
Jeśli chodzi o moje obawy, to sama jeszcze nie wiem - pojawiło się takie odczucie i nie umiem go jeszcze określić, czy boję się życia pustelnika, czy boję się zwyczajnie o bezpieczeństwo, czy że nie podołam trudom. Chyba wszystko po trochu i chyba po prostu dlatego, że jest to dla mnie sytuacja nowa i nieznana, mózg się wzbrania przed wyjściem poza strefę komfortu. Siedzę przed komputerem, oglądam oferty domów na sprzedaż i widzę ponure zdjęcia, wyłamane okna, zerwane dachówki, krajobraz późnojesienny - no nie kusi ;) Wiem jednak, że jak już wybiorę coś, pojadę tam, porozmawiam z miejscowymi ludźmi i wtedy po prostu poczuję, że "tak, to jest moje miejsce" albo wręcz przeciwnie. Ciężko patrzeć na swoje marzenia z perspektywy drugiego bieguna nie popadając w idealizację albo całkowite zaprzeczenie.
Kiedyś marzyło mi się życie w standardach średniowiecznych: półziemianka, giezło i ognisko ;) Ale podrosłam i odrzuciłam takie skrajności, nie chcę robić z siebie fanatyka, nie każde cywilizacyjne osiągnięcie musi być złe i można żyć ekologicznie mając prąd w chacie (choć planuję zrezygnować z lodówki).
28.03.2014 02:40
Wpisy użytkownika Cytuj"
rad68 Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 4
Dołączył: 09.2013
Post: #22
RE: samotnie na wsi
Mogę tylko życzyć ci powodzenia. Ale może poczytaj bloga który zaraz wkleję, na pewno da ci dużo do myślenia.
Moim zdaniem tam jest już potrzebne wsparcie psychologiczne.
http://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/
Tylko musisz to przeczytać w całości.
28.03.2014 19:17
Wpisy użytkownika Cytuj"
Wlada Niedostępny
Użytkownik
***

Liczba postów: 77
Dołączył: 03.2014
Post: #23
RE: samotnie na wsi
Uważam że ten blog nie jest obiektywnym przykładem, sam trud życia samotnej kobiety na wsi nie jest głównym problemem. Czytam go od początku pisania Indianki i szczerze współczuję jej tego całego zamieszania.
28.03.2014 22:17
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #24
RE: samotnie na wsi
Dzięki, dzięki :)
Zbieram wszystkie blogi w tym temacie, które wpadną mi w monitor i dzielnie staram się czytać je od początku. Póki co, wszędzie wszystko brzmi pięknie i idyllicznie, trochę jak u Disneya ;) ale cóż, może tak właśnie jest, a tylko my, ludzie próbujemy doszukać się zawsze dziury w całym...
29.03.2014 12:32
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #25
RE: samotnie na wsi
Hmmm, przeczytałam póki co kilka pierwszych postów na blogu Indianki. Mam mieszane odczucia. Nie znam kobiety, ale po tych kilku wpisach, widzę, że nie do końca ona sama pogodzona jest ze światem. A stąd już tylko krok do konfliktów z ludźmi. Nie potrafię tego sprecyzować, ale jakoś tak wyczuwam podskórnie, intuicyjnie, że coś w niej nie gra :/ Szczerze mówiąc, czytanie tego bloga męczy...
Absolutnie jej nie oceniam ani nie krytykuje - daleka jestem od tego i staram się nigdy tego nie robić.
29.03.2014 18:30
Wpisy użytkownika Cytuj"
Amelia Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2013
Post: #26
RE: samotnie na wsi
Dopiero terz zajrzałam na ten wątek.
Blog Indianki czytałam od początku, był dla mnie inspiracją, dodawał otuchy w zrealizowaniu mojej decyzji o porzuceniu miasta i samotnym zamieszkaniu na wsi, a w zasadzie na odludziu. Opisałam to wszystko w swoim blogu.

Ja bylam w owym czasie tak zdesperowana, że byłam gotowa na wszystko, nie zastanawiałam sie nad niczym, nie słuchałam nikogo... zresztą i tak nikt nie był w stanie wyperswadowac mi tej myśli... nikogo tez nie pytałam o zdanie... kierowałam sie własnymi uczuciami i sercem. I to było dla mnie decydujące.

Gdybym, tego kroku nie uczyniła, nie zaznałabym nigdy spokoju i do końca życia bym sobie wyrzucała, że nie spełniłam mojego marzenia!
Nie ważyłam za i przeciw, a gdy ujrzałam ruinę, było dla mnie oczywiste, ze znalazłam swoje miejsce, którego szukałam od lat... postawiłam wszystko na jedna szalę... nie dopuszczajac do siebie innej myśli, niż tej, że się uda.
Innego scenariusza nie było, innego nie przewidywałam!
Wszak to myśli tworzą naszą rzeczywistość!

W ostatnich dwóch postach piszę zresztą o całej mojej "drodze' którą przebyłam w skrócie. Brak tylko części o obecnym życiu.
I to własnie życie nie należy do łatwych, to nie idylla, to codzienny trud i ciągłe zmaganie sie z przeciwnościami losu... o tym zamierzam zresztą jeszcze napisać.

Pomimo tego, nigdy nie żałowałam swojej decyzji i do miasta na pewno nie wróciłabym juz nigdy.
29.03.2014 21:56
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #27
RE: samotnie na wsi
Wiesz, ja marzę o tym od niemal 20 lat... I teraz, kiedy mam odłożone niewielkie pieniądze, które wystarczą na kawałek ziemi i jakąś ruderkę, kiedy już zakończyłam pewne toksyczne etapy w swoim życiu, jestem w takim momencie że mogłabym w końcu wyjechać. I chyba właśnie bliskość tego celu wywołuje pytania. Za długo na to czekałam i myślałam, żeby teraz po prostu spakować się i wyjechać. Paradoks taki.
Przy okazji muszę przemyśleć jeszcze sprawę finansową, bo mimo wszystko pieniądze będą przecież potrzebne. Jak porzucę pracę, to z czego żyć...?
Chyba za dużo jednak o tym myślę. Może lepiej faktycznie spakować się, wyjechać i wierzyć, że wszystko się ułoży :)
29.03.2014 22:56
Wpisy użytkownika Cytuj"
Wlada Niedostępny
Użytkownik
***

Liczba postów: 77
Dołączył: 03.2014
Post: #28
RE: samotnie na wsi
Na wsi pieniądze jednak bywają potrzebne :) za prąd jednak trzeba płacić, internet też fajnie było by mieć, ja lubię też kawe a jej nie wyhoduję..:) no i jakieś jedzenie, przynajmniej na początku. Może mogłabyś robić coś co da Ci jakikolwiek dochód przez internet? Może rodzina na początku Ci pomoże? Zamknij oczy i kup siedlisko, reszta pojdzie jakoś. Wracając do przykładu Indianki-ona mimo takich problemów, różnego rodzaju, radzi sobie jakoś i nie poddaje się-więc i Tobie się uda. Ja mogę zawsze służyć radą- od kwestii remontu po kwestię upraw czy ew. hodowlę:)

Wydaje mi się że żyjemy w świecie który hołubi tymczasowość i bylejakość, miejskie miniaturowe klitki, umieszczone w powietrzu bo żadnego gruntu z nimi nie kupisz, są tylukrotnie droższe od HEKTARA ziemi. A hektar ziemi, przy gospodarowaniu 'jak to drzewiej było' w zagrodach chłopskich da Ci schronienie, wyżywienie i opał. I nie chodzi mi tu o życie w gieźle przy ognisku tylko o organizację miejsca, upraw, pracy. Kiedyś każdy dom mial u nas wokół 'ogrody'-nie w znaczeniu jak dziś- był to sad i miejsce upraw pożywienia, kapusty, ziemniaków, marchwi itp, dalej były zboża i ew. uprawy dla zysku, na sprzedaż. Najdalej były łąki i paśniki dla zwierząt. Mogłabym godzinami o tym pisać:)
Dlatego tak ważne wydaje mi się Twoje pragnienie by być na swojej ziemi-szczerze życzę Ci powodzenia! Zrealizuj je mimo wszystko.
30.03.2014 10:26
Wpisy użytkownika Cytuj"
Olala Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2014
Post: #29
RE: samotnie na wsi
Dziękuję :) Z pewnością na początku  będę "panikować" i zadawać tysiące pytań. Teraz mam taki chaos w głowie, że nawet nie wiem, jak to wszystko poukładać i od czego zacząć. Mam też tysiące pomysłów zarobkowych i nie wiem, na którym się skupić. Ja ogólnie mam tysiące pomysłów na minutę i niestety to mnie hamuje, bo nie umiem wybrać lepszego, więc siedzę i rozważam. A potem i tak wybieram na ślepo.
Przykład Indianki trochę przeczy moim założeniom. Ja bym chciała mieć dobrych sąsiadów, życzliwych, żyć z nimi w dobrych relacjach. Zatargi, konflikty i intrygi (niektóre pamiętające jeszcze czasów wojny) to ja mam tutaj - od dziecka wpajane, komu można mówić 'dzień dobry', kto jest inny, kto był ubekiem, itp... I ja nie chcę mieszkać, żyć mimo wszystko. Może mam zbyt idylliczne oczekiwania, ale dla mnie życie zgodne z naturą to także życie zgodne z ludźmi ;)
Odnośnie tego ogrodu... Moja prababcia jeszcze tak żyła, na obrzeżach wielkiego miasta. Miała domek, bez prądu, bez gazu, bez wody, i wielki ogród. W ogrodzie była studnia, warzywa i owoce, orzechy, kurki i króliki. Jak byłam małym berbeciem, to sprawiało mi wielką radość pomagać babci - zazwyczaj kazała mi zbierać stonkę do butelki. Wtedy się zastanawiałam, po co babci tyle stonek ;) Babcia dożyła ponad 100 lat, w dobrym zdrowiu i kondycji (do końca pracowała w ogrodzie), żyłaby dłużej, ale wpadła pod samochód przebiegając (!) przez ulicę...
30.03.2014 14:52
Wpisy użytkownika Cytuj"
Amelia Offline
Początkujący
**

Liczba postów: 42
Dołączył: 03.2013
Post: #30
RE: samotnie na wsi
Wiesz, ja nie rozwazałam, byłam bowiem w takim stanie agonii,że dla mnie wyjazd z miasta i rozpoczęcie nowego życia było jedyną życiową możliwością. To nie była żadna fanaberia, tylko głęboka potrzeba duszy! I o tym już zresztą pisałam.

Moja przeprowadzka trwała latami, najpierw szukałam, potem kupiłam ruinę totalną i rozpoczęłam remont. To było bardzo trudne, jako że o niczym nie miałam pojęcia i na nikogo nie mogłam liczyć. Remont trwał trzy kolejne lata, w tym czasie też zamieszkałam, było trudno, zmagałam sie ze wszystkim sama, tak jak Indianka.
Teraz dom jest już doprowadzony do stanu tzw. użytkowania, choć jeszcze dużo w nim do zrobienia, a w ogóle praca tutaj nie ma końca, bo i dom i obejście, które jak dotąd leży odłogiem, to wszystko przede mną jeszcze.

Ale chyba najtrudniejsze i dużo trudniejsze od remontu jest właśnie to życie tutaj. To życie to prawdziwe wyzwanie, któremu ja często podobnie jak Indianka nie mogę podołać. Pewnie dlatego,że podobnie jak ona, jestem sama. A pracy jest tyle, ze niekiedy nie wiadomo w co ręce włożyć.
Najgorzej jest zimą, bo i palenie i gromadzenie opału i zasypane, nieprzejezdne drogi, zamarznieta woda, przejmujace zimno, które nawet w domu mam.  Mam pewnie łatwiej niż Indianka, gdyż nie mam zwierząt hodowlanych , jedynie te domowe, psy i koty, które też wymagają czasu. Ale niestety bez psów i to tych dużych nie masz nawet Olu czego szukać na wsi, bo to Twoja jedyna ochrona i jedyni niekiedy przyjaciele.

Miejscowi są niekiedy bardzo trudni... a my dla nich zawsze obcy. U mnie trwało latami, zanim mnie moi najbliżsi sasiedzi zaakceptowali. Więzi sasiedzkie tutaj na wsi, to temat rzeka. Dlatego radzę przed zakupem domu, poznać sasiadów. O tym , jak to niezwykle ważne przekonałam się sama. Na wsi dobry sasiad, który pomoż i wesprze radą, jest nieoceniony.

Następna sprawa to finanse, jak pisze Wlada, niestety bardzo istotne. Ja tez miałam i nadal mam tysiące pomysłow na wiejskie życie... owce, kozy, sery, konie, warsztaty, bizuteria i etc. Jak dotad żadnego z nich jeszcze nie zrealizowałam, cały czas poswięcam bowiem na remont i prace w siedlisku. Udzielam prywatnych lekcji, robię tłumaczenia w wolnych chwilch i dzięki temu jakoś żyję, ja i moje zwierzęta, których jest szóstka, a więc spora gromadka.

Opisuje to wszystko zreszta na blogu, polecam Ci trzy ostatnie posty, w których wszystko opisuję w "pigułce"

I naprawde, nie zamierzam Ciebie zniechęcać, a jedynie zachęcać do tego, co w duszy "gra". Wszystko jest do pokonania, a jesli naprawdę jest to pragnienie duszy, to wtedy cały Wszechświat nam sprzyja!
30.03.2014 15:45
Wpisy użytkownika Cytuj"





Kontakt  współpraca  Wersja bez grafiki  RSS