p { margin-bottom: 0.25cm; line-height: 120%; }a:link { }
Witajcie Ludziska.
Pierwszego sierpnia 2014 umieściłem tu post szukając nowego miejsca gdzie mógłbym odciąć się na jakiś czas i przemyśleć swoja sytuację życiową. Przeszukując internet trafiłem na te forum. W pierwszej kolejności odwiedziłem Pawła jeszcze wtedy mieszkającego pod Andrychowem bo rzecz prosta miałem do niego najbliżej. Pogadaliśmy trochę w upalne popołudnie. W tym też czasie w prywatnej wiadomości odezwał się Daniel vel Aani. Zaproponował mi odwiedzenie go na pomorskich włościach i ewentualne zamieszkanie w Jesionowym Źródle w środkowych Niemczech. Dziwiłem się skąd Niemiec zna tak dobrze język polski ale nie naciskałem w rozmowach na ten temat ponieważ wyczułem niechęć rozmówcy do tego tematu.
Czyli mam nadzieję byłem numerem 8 plus 9 w systematyce osób chcących zamieszkać u niego
http://ekoosada.pl/ekowioska/ekologiczne...57#pid2057
Wyobrażałem sobie w marzeniach, że może będzie możliwe zamieszkanie w jego gospodarstwie na Pomorzu w zamiast za pracę i pilnowanie jego własności podczas nieobecności gospodarza :-D.
Po chwilowych perypetiach związanych z niezwykłą tajemniczością mojego rozmówcy i próbami dogrania terminów wizyty, wreszcie ustaliliśmy i umówiliśmy się na spotkanie. Załatwiłem resztę moich spraw w Krakowie i z głowa pełna niepokoju i nadziei ruszyłem w drogę wraz z Umirem moim psem. Spotkaliśmy się pod stacją kolejową w Czaplinku skąd Aani mnie zabrał do Brzezinki – swojego królestwa. I jest to Królestwo bez dwóch zdań. Jeśli dobrze pamiętam 60 h. Ziemi odludnej z urokliwymi jeziorkami (z tego jedne zaprojektowane i stworzone przez niego) lasami i trawiastymi przestrzeniami. Aani jest w trakcie odbudowy poniemieckiego siedliska. Wzniósł z ruiny starą stodołę z głazów narzutowych i pokrył ją dachem. Wzniósł także coś w rodzaju wieży. W stodole mieści się baza maszyn i kawałek wygospodarowany na przyjazdy Gospodarza. Aani był jakby wtedy na urlopie pływał po jeziorze, a ja oswajałem się z terenem i podjąłem próby koszenia spalinową kosą dosyć już podrośniętej trawy i oczyszczania fundamentów piwnic poniemieckiego budynku mieszkalnego. Na trawiastych pagórkach naprzeciw siedliska , poprzez wody jeziora widać rzeźby z kamieni wykonane przez Aaniego. Jest tam naprawdę klimatycznie. W toku rozmów przeprowadzonych face to face ustaliliśmy że wrócę z Aanim razem do Jesionowego Źródła w Heisters
https://de.wikipedia.org/wiki/Heisters
Po całonocnej podróży dotarliśmy na miejsce. Heisters to malutka malownicza wioska zagubiona w środkowych Niemczech. Wydaje mi się że głównym dochodem mieszkańców jest hodowla bydła rzeźnego na otaczających tą i wiele wsi wokoło łąkach, znajdujących się na zboczach wzgórz. To raczej rolniczy teren. Aani ma tam dwa domy wykonane w technice szachulcowej. Jeden jest dodatkowo ocieplony. Ponad tzw. Górnym domem znajduje się ogród warzywny a zanim ule i potem nieuprawiana łąka i dalej w górę wzgórza łąki innych miejscowych gospodarzy. Ponieważ prosiłem o osobne zamieszkanie dostałem możliwość zamieszkania w Dolnym domu zaraz po drugiej stronie ulicy, gdzie znajdują się oprócz innych pomieszczeń także pokoje i łazienka dła przebywających tam okresowo robotników. Tuż przy Dolnym domu znajdują się również grządki i mała szklarnia. Kibelek jest na zewnątrz -sławojka. Po drugiej stronie wsi tuż pod lasem (szczyty wzgórz porastają lasy)Znajduje się drugie pole – łąka. W Górnym domu Ani oprócz pomieszczeń mieszkalnych posiada warsztat gdzie można wykonywać prace stolarskie i mnóstwo ale to naprawdę mnóstwo pomieszczeń wypełnionych tzw. przydasiami. Jest też letnia kuchnia. wiata traktorowa, drewutnia, i niziutkie piwnice na przetwory. W sumie naprawdę mnóstwo pomieszczeń jak w labiryncie ;-) .
U Aaniego pomagałem i uczyłem się pracować przy ulach (zbieraliśmy trzeci zbiór miodu), skopałem kawałek gruntu i wypieliłem go wg wskazówek (nie przepadam za pieleniem), zbieraliśmy warzywa z ogrodu i jarzębinę z okolicy na sok, kosiłem trawę i co rano zbierałem pokrzywy na karmę dla kur którą przygotowywałem w letniej kuchni. Aha jeszcze obdzierałem kartony ze stalowych spinek i foliowych dodatków. Kartony te miały służyć do ściółkowania. W warsztacie pomagałem w reperacji i budowie uli segmentowych. Pomogłem też w odwózce złomu do Fuldy, chyba najbliższego Heisters miasta. Układałem drewno w drewutni i czasem nosiłem je do ogrzewania pieca. Jedzenie było w przeważającej części wegetariańskie a trzeba przyznać że na gotowaniu Aani i Klaudia (partnerka) znają się wyśmienicie ( az mnie nawet teraz ślina napłynęła) . Umir też nie narzekał w tej wsi był zakład mięsny i gospodarze nabyli tam dosyć karmy pierwszej klasy. Umir też się pewnie oblizuje.
Jesionowe Źródło ma wielki potencjał jak i ziemia w Brzezince, a jest bardziej zaopatrzona. Widać z rozmów z gospodarzem, że ideą jest zbudowanie czegoś na zasadzie wspólnoty.
Byłem tam około miesiąca i wyjechałem. Powiecie - Dlaczego ?
I tu jest druga strona medalu
Oczywiście zdaje sobie sprawę że moje opinie są jedynie odbiciem subiektywnych odczuć i nie muszą odpowiadać obiektywnej prawdzie.
Pierwsze telefoniczne kontakty z Aanim były trudne i naszpikowane jakąś aurą tajemnicy.
Po przyjeździe do Brzezinki odbierałem sprzeczne sygnały. Do końca nie wiedziałem czego Daniel ode mnie oczekuje. Liczyłem na to że zajmiemy się jakąś konkretną pracą a w rezultacie tylko raz razem kosiliśmy wspólnie sad w innym opuszczonym gospodarstwie należącym do Aaniego. Normą było że wyjeżdżał a ja zostawałem sam pracując na jego włościach. Z zaproszenia i jego reklamy na łamach tego forum
http://ekoosada.pl/ekowioska/ekologiczne...odlo-id382
, a także z rozmów i wiadomości zrozumiałem , że oprócz prac na gospodarstwie będę mógł pomóc urządzić mini warsztat kowalski i być może przyczynić się do jakichś dodatkowych dochodów.
Owszem może i dało by radę ale na przeszkodzie temu stało brak jakichkolwiek form ustaleń czy planów działania. Miałem wrażenie że wszystko powstaje ad hoc w głowie Daniela i jakiekolwiek próby wpłynięcia na zmianę czy próbę negocjacji mogły by niekorzystnie wpłynąć na moją egzystencję co w mojej sytuacji równało się katastrofie :-( . W ogóle Aani miewa rzuty nastrojów od euforii do skrajnej furii. Specyficzna sytuacja wpływała na późne śniadania (11-12), zmiany planów z dnia na dzień. Trudno było się spodziewać aby Aani tolerował inne zdanie niż on. Czułem się trochę jak na beczce prochu. Nie mogłem kontaktować się z Polakami którzy przyjechali tam do pracy i mieszkali tuż obok. Nie były również dobrze widziane kontakty z mieszkańcami wsi. Aani często wyrażał swoją dezaprobatę i brak szacunku do Polaków. Myślę że winne tu jest jego wychowanie za Żelazną Kurtyną i pierwsze zetknięcie z polską rzeczywistością tuż po otwarciu granic i zderzeniu z szarą biedna rzeczywistością tamtych lat. Jest rozerwany w środku jako Polak wychowany na najlepszej polskiej literaturze a fascynacją dorobku przybranej ojczyzny na który wybór nie miał jako młodziutki chłopiec żeadnego wpływu.
Ja sam pisze w swoich postach od 30 lat próbuje stworzyć grupę lecz nikt przez te długie lata nie został z nim i nie ciągnął idei.
Dla mnie osobiście wizyta u Aaniego i Klaudii była jednocześnie traumatycznym ale i bardzo wartościowym doświadczeniem. Można powiedzieć że zobaczyłem siebie w zwierciadle. Mam podobne cechy charakteru co Gospodarz i tą samą manię zbieractwa :-D . To była dla mnie ważna lekcja.
Być może jeśli Aani uporządkuje sprawy z samym sobą istnieje nadzieja że nie zgorzknieje we własnym sosie. To wyjątkowo inteligentny i doświadczony człowiek, który mógłby zająć pozycję jednego z czołowych reprezentantów alternatywnych społeczności. Mimo powyższych słów krytyki chciałbym podziękować Danielowi i Klaudii. Wiele z Waszych słów zapadło mi głęboko w serce
HOWGH
Po powrocie do kraju stanąłem na krawędzi. Okazało się że całe moje doświadczenie i wykształcenie jest nic nie warte. Pracowałem jako ochroniarz sklepowy i do teraz jako robotnik w fabryce gdzie wprost duszę się otaczającą rzeczywistością . Trwam.Zacząłem kurs prawa jazdy. Będę bardziej wolny. Jednak nie zaprzestałem myśleć o własnym miejscu na Ziemi. Bytność u Aaniego zapoczątkowała jak sądzę początkiem rozwoju duchowego/. A ten temat był u mnie zachwaszczony. Jeszcze trudno mi wszystko objąć i sprowadzić do wspólnego mianownika ale wiem że można... Prawdopodobnie rozpocznę temat na forum pozdrawiam
HOWGH